czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 5-Gdzie jedziemy?

Nagle spojrzałam na zegarek i zobaczyłam godzinę 3:30. O Fuck już strasznie późno. Wskazałam palcem na zegarek a Louis popatrzył w tym kierunku.
-Zanieść cię do łóżka?-powiedział przytulając się do mnie.
-Jakbyś mógł.-powiedziałam, ale wiedziałam że się zgodzi. Zaniósł mnie na rękach do mojego pokoju i położył na łóżku. Zdjął koszulkę i spodnie, więc został w samych bokserkach. Matko za to że jest taki piękny powinni go skazać na śmierć. Ja zdjęłam bluzkę i spodnie, zostałam tylko w staniku i majtkach. Ułożył się koło mnie a ja się w niego wtuliłam. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Kurde jak ja żyłam bez niego, aha no tak, sama i smutna. Po 30 minutach zasnęłam wtulona w jego seksowne ciało.

KURWA KATRINA! CO TY PIERDOLISZ? No dobra, dobra kochasz go a on ciebie, ale seksowne ciało?! THE FUCK?! Chodź nie można powiedzieć że jest prządki bo jest bardzo przystojny. DOBRA KATRINA USPOKÓJ SIĘ!
Obudziłam się o 10. Koło mnie nie było Lou. Na jego poduszce był list i małe pudełko. Najpierw przeczytałam list.
*Witam śpiącą królewnę. Zaplanowałem na dziś kilka rzeczy aby porobić coś innego niż picie kaka razem na schodach. Ogólnie mam dla ciebie dwa prezenty jeden jest w pudełku a o drugim nie powiem.
PS. Na dole czekają na ciebie naleśniki :3*
Słodkie z jego strony że zaplanował coś dla nas. Mam dość siedzenia w tym domu więc wycieczka mi dobrze zrobi. I chyba wróci mi apetyt przez te jego naleśniki. Postanowiłam otworzyć pudełko a tam był bransoletka a przy niej wisiorek w kształcie serduszka, na wisiorku było również napisane "K+L". To takie słodkie! No nic ubrałam się w czarne krótkie spodenki i luźną bluzkę na ramkach z dużym dekoltem pod to sportowy stanik. Uczesałam włosy w kucyka i założyłam okulary kujonki. Ostatnie co zostało to ubranie moich czarnych conversów. Zbiegłam na dół i zobaczyłam Louisa który robił coś w kuchni. Zawisłam mu na karku i pocałowałam go.
-Hej-powiedziałam z dużym uśmiechem na twarzy.
-Hej. Widzę że ktoś tu jest radosny.-powiedział obracając się w moją stronę i obejmując mnie w pasie.
-Bardzo-powiedziałam z uśmiechem.
-Aha i gdzie te obiecane naleśniki?-spytałam się ze śmiechem.
-A podobno anorektyczki mało jedzą-zaśmiał się
-Jak widać one nie mają dla kogo się zmieniać-ucałowałam go.
-Hah, są na stole-powiedział z uśmiechem
-Dzięki-odpowiedziałam kiedy siadałam przed stołem.
Zjadłam chyba 6 naleśników z Nutellą. Były pyszne. Chyba 1 raz tyle zjadłam. Ale jak się powstrzymać od jadzenia takich pyszności. Ten chłopak mnie zmienia na lepsze. Będę mu za to długo dziękować.
Usiadłam na blacie i wypiłam przyszykowaną kawę. Brunet podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Aha i strasznie ci dziękuje za bransoletkę. Jest śliczna.-powiedziałam i go mocno przytuliłam.
-Proszę-powiedział uśmiechając się. W tym momencie zaczęliśmy się całować. Jak ja kocham jak jego usta spotykają się z moimi, to takie słodkie.
-No to co jedziemy?-powiedział zakładając czarne Vansy.
-Jasne. Powiesz mi gdzie?-zapytałam biorąc telefon z półki.
-Zobaczysz to niespodzianka.-powiedział śmiejąc się. Jak ja nie lubię czegoś nie wiedzieć. Jestem typem osoby która musi wiedzieć wszystko. Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do jego czarnego mini. Jechaliśmy z 3 godziny, ciągle się śmialiśmy i gadaliśmy o bzdurach. Gdy dojechaliśmy na miejsce zobaczyłam że to jest plaża, a raczej miasteczko mieszczące się przy morzu. Zrobił mi mega niespodziankę. Splotliśmy nasze ręce i poszliśmy do budki z lodami. Przez tego faceta zaczęłam normalnie jeść! CO ON BÓG?! Po lodach wybraliśmy się na plażę.

Ja leżałam na jego kolanach a on siedział. Gadaliśmy, całowaliśmy się, przytulaliśmy i śmialiśmy. Dzień idealny!  No niestety coś jednak ten dzień musi popsuć. Nagle do Louisa podbiegła jakaś dziewczyna z kartką i długopisem.
-HEJ!-wykrzyczała tak że mi chyba uszy zwiędły.
-Hej-powiedział Lou z uśmiechem. THE FUCK?! O co kurwa tu chodzi?!
-MOŻESZ DAĆ MI AUTOGRAF?-zapytała a ja myślałam że zaraz ona zemdleje na jego widok.
-Jasne-powiedział i podpisał się na jej kartce. Dziewczyna odbiegła a ja sądziłam że zaraz się wywali. Wtedy mnie olśniło. To ten głos! Ten głos słyszałam w tej piosence! To była piosenka tych no... jak oni mieli... ONE DIRECTION! Aaaaa to dlatego podejrzanie mi brzmiało imię Louis Tomlinson. Czyli mój niby chłopak jest super sławny. Dla mnie w porządku.
-Sorry-powiedział i mnie pocałował.
-Spoko, nic się nie stało-powiedziałam uśmiechając się.
-Nic się nie stało bo dopiero teraz sobie uświadomiłam że grasz w One Direction.-powiedziałam śmiejąc się.
-Nie dziwie się jeśli 5 lat siedziałam tylko w domu i nie miałam kontaktu z ludźmi.-powiedziałam.
-Ale obiecuję ci że już nikt nam nie przerwie-powiedział całując mnie. Mówiłam już że jest piękny, ach chyba się powtarzam. Siedzieliśmy sobie tak przez dwie godziny. Postanowiliśmy w końcu że już pora wracać. Wsiedliśmy do auta i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Po godzinie śmiania się i gadania byliśmy na miejscu. Przekroczyliśmy próg mojego domu. Była już 23 więc postanowiłam iść spać. Rozebrałam się i założyłam krótkie spodenki dresowe i tak bardzo luźną bluzkę że było widać mi mój czarny stanik. Ułożyłam się do łóżka. Po 10 min przyszedł Lou, zdjął spodnie oraz bluzkę, można powiedzieć że był w samych bokserkach. Położył się obok mnie a ja się w niego wtuliłam, dał mi całusa w czoło i powiedział dobranoc. Zasnęłam po 20 minutach.



Tak oto jest 5 rozdział. Mam nadzieję że się podoba. Bardzo przepraszam za wszystkie błędy :/. Jutro znów nowy rozdział.

2 komentarze:

  1. Opowiadanie naprawdę SUPER <33 Czekam do jutra na nn :) + Zapraszam http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/ Wpadnij jak masz czas :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje. Już dziś się pojawił next ponieważ jutro będę bardzo zajęta i nie wiem czy uda mi się cokolwiek napisać. 7 rozdział pojawi się w wtorek lub w środę, nie wiem jak z czasem :)

    OdpowiedzUsuń