niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 6-Jej już nie ma.

Obudziłam się bardzo wcześnie, była 6 nad ranem. Lou jeszcze spał. No nic zeszłam do kuchni i zrobiłam kanapkę przy tym sprawdzając sms, dużo ich się nazbierało. To co zobaczyłam sparaliżowało moje ciało. Wszystkie wiadomości od Simona. I to typu, np. Zginiesz marnie, zabije ciebie i tego twojego kochasia własnymi rękami, zginiesz jak twoja matka. W tym momencie z moich oczu spłynęły łzy. Śmierć mojej rodzicielki przeleciała mi przed oczami. Ta krew na podłodze i ja stając patrzyłam na śmierć najbliższej mi osoby w życiu. Ubrałam byle co, wzięłam kartkę i napisałam krótkie wyjaśnienie że poszłam na spacer. Wyszłam z domu i założyłam kaptur od bluzy na swoją twarz aby nikt nie zobaczył tych łez które spływały po moich policzkach. Gdy tak szłam przez ulice przed oczami ukazała się cała śmierć mojej matki.

*Zeszłam po cichu do salonu. Nigdzie nie mogłam znaleźć swojej mamy. Ostatnie miejsce to była garderoba, moja mama spędzała tam dużo czasu. Weszłam do pokoju i ujrzałam mamę która siedziała przy biurku i trzymała w ręce pistolet przystawiony do głowy. Ostatnie co zrobiła to przysunięcie w moją stronę list gdzie było całe wyjaśnienie czumu to robi. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje.
-Przepraszam cię kochanie, kocham cię- w tym momencie po domu rozległ się głos szczału. Z moich oczu spłynęły duże łzy. Uklękłam na podłodze i płakałam. Nie mogłam uwierzyć że jedyna osoba przez którą miałam powód do śmiechu właśnie popełniła samobójstwo. Po 1 godzinie przyjechała policja i pogotowie. Oddano mnie do domu dziecka. Było tak samo jak w przedszkolu, podstawówce i gimnazjum. Nikt mnie nie lubił, nic nie mówiłam i starałam się nie mieszać w kłótnie. Wtedy znalazłam maszynkę do golenia w łazience. Wyjęłam z niej żyletkę która wtedy stała się moim najlepszym przyjacielem i tylko ona umiała mi pomóc. Schowałam ją do kieszeni i schowałam pod poduszkę. Tej samej nocy zadałam sobie pierwsze rany na rękach, wtedy zaczęłam nosić bransoletki, nie było widać tego że jestem zepsuta psychicznie. Moje myśli się kłócił, w mojej głowie panował istny chaos. Od śmierci mojej rodzicielki nie odezwałam się ani słowem. Gdy tylko chciałam coś powiedzieć zaczynałam płakać. Nigdy się nie pogodzę z tym że jej nie ma.*


Nadal się z tym nie pogodziłam. Teraz przez Lou jestem już trochę bardziej spokojna ale w mojej głowie nadal jest jedno pytanie "Dlaczego?". Nadal nie wiem czemu to zrobiła, jaka była tego przyczyna. Teraz chciałam tylko mieć przy sobie swojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa, ale obiecałam że już nigdy tego nie zrobię. Wtedy przed moimi oczami pojawił się dość wysoki budynek. Weszłam na dach budowli i siedziałam na krawędzi. Patrzyła na tych wszystkich szczęśliwych ludzi którzy tam spacerują, śmieją się i mają te durne uśmiechy na twarzy. Tylko ja jestem taka inna. Wtedy w mojej głowie zagościło nowe pytanie "Dlaczego on wybrał właśnie ciebie?". Z jakiego powodu Lou mi chcę pomóc, z jakiego powodu wtedy mnie wysłuchał i został przy mnie. Dlaczego? To pytanie ciągle siedzi w mojej głowie od zawsze. Denerwuję mnie to że czasami nie mogę wiedzieć czemu ludzie coś robią. Chciała bym znać odpowiedź na to jedno pytanie które zadręcza mnie od 8 lat. Już 8 lat niewiedzy i życia bez mamy. Nadal sądzę że jest koło mnie i wie co robię. Płaczę jak jest mi źle, śmieje się gdy jestem szczęśliwa i na pewno miała duży uśmiech gdy spotkałam Louisa.
Nad tym myśleniem spędziłam całe 5 godzin. Jeszcze chwilę tak posiedziałam i myślałam. Nagle wybiła 23, było strasznie zimno i późno. Po ulicach już nikogo nie było, ludzie zamykali restauracje, tylko ja siedziałam na dachu jakiegoś budynku, sama w ciemnościach osiedla. Jedyne światło dawały mi lampy które oświetlały bardzo mało miejsca. Postanowiłam podłożyć sobie bluzę pod głowę i spać tu. Nie chciałam wracać do domu, nie miałam na to zupełnej ochoty. W tym momencie usłyszałam dźwięk mojego telefonu, dzwonił Lou, pewnie się martwi. Szybko odebrałam.
-Hej Kat, gdzie jesteś, martwię się-powiedział szybko, zmartwionym głosem.
-Nie wrócę dziś, nie martw się nic mi nie jest, chce być sama-powiedziałam z łzami w oczach.
-Dobrze pa-powiedział a ja zobaczyłam że ktoś wyłania się z drugiej strony dachu. To był Loui z uśmiechem na twarzy. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Matko znów wtulona w jego ciało, tego mi brakowało przez cały dzień.
-Co się stało- zapytał nadal mnie tuląc. Podałam mu telefon z wiadomościami od Simona. Brunet spojrzał na nie i przeczytał. Oddał mi telefon i mnie pocałował.
-Nie pozwolę na to-powiedział.
-Tu nie chodzi o to, to co napisał o mojej mamie, przypomniałam sobie wszystko, przypomniałam sobie te całe 4 lata w sierocińcu, to wszystko wróciło. Proszę pomóż mi, błagam.-powiedziałam z spuchniętą twarzą od płaczu.
-Dobrze-powiedział a wszystkie łzy które spływały po mych policzkach lądowały na jego czarnej, skórzanej kurtce. Louis oddał mi skórzany materiał aby nie było mi zimno, w końcu było na minusie a ja się trzęsłam z zimna. Gdy byłam wtulona w jego ciało zasnęłam.

Byłam w lesie. Coś lub ktoś mnie gonił/goniło. Szybko uciekałam. Obijałam się przez gałęzie drzew które pozostawiały rany na mych odkrytych nogach i rękach. Nagle zobaczyłam moją mamę stojącą na środku łąki, pobiegłam do niej jak najszybciej. Mocno uścisnęłam rodzicielkę, poczułam spokój i bezpieczeństwo. Nie trwało to zbyt długo, w sekundę mój świat runął. Osoba którą przytulałam zniknęła, wraz z nią cała łąka, drzewa i cudne zwierzęta zamieszkujące w lesie. Po chwili znalazłam się w białym pokoju, był to psychiatryk. Oszalałam. Krzyczałam, kopałam, płakałam i próbowałam się wydostać, na nic. Zaczęłam się ranić, dookoła nikogo nie było, tylko ja, biały pokój i materac na którym spałam, nie zabrakło żyletki mojego najlepszego przyjaciela. Zgubiłam się w życiu, nie umiałam normalnie funkcjonować, byłam szaleńcem, psychopatą. Nagle drzwi się otworzyły. Rzuciłam wszystko, wstałam, otarłam łzy i wybiegła. Na zewnątrz wszystko było inne. Czułam się tam nie komfortowo, lecz naglę ktoś wyciągnął do mnie dłoń, chwyciłam ją i znalazłam się znów na łące, byłam szczęśliwa i radosna. Nie trwało to długo. Nagle twarz mi zbladła a z oczu zaczęły lecieć łzy, wszytko na około zaczęło się do mnie zbliżać, nie umiałam stamtąd uciec. Byłam sama z problemami.

Obudziłam się w swoim łóżku z krzykiem. Moje durne sny! Jak by sen nie mógł by być o króliczkach na łące?! Szybko wstałam i pobiegłam na dół po telefon. 12:34. Nie jest tak źle. Ruszyłam do kuchni robić śniadanie. 
-Kurwa...nie ma mleka i bułek.-powiedziałam sama do siebie po cichu. Weszłam do korytarza gdzie były buty i kurtki. Założyłam parę trampek i zdjęłam szarą bluzę z wieszaka i założyłam na siebie.  Wyszłam z domu i ruszyłam prostym krokiem do pobliskiego sklepu. Szłam spokojnie chodnikiem. Naglę ktoś mnie złapał za rękę i zakleił mi usta taśmą. Wsadził mnie do bagażnika i wcisnął pedał gazu. KURWA KAT TY ZOSTAŁAŚ PORWANA DZIEWCZYNO! Po chwili poczułam wibrację w jednej z kieszeni, telefon mi dzwoni. Po wielu próbach udało mi się go wyciągnąć i odebrać. Zaczęłam krzyczeć tak głośno aby dzwoniący i porywacz mnie usłyszeli. 
-Przymknij się!-usłyszałam znajomy głos, oczywiście należał do...

Przepraszam że skończyłam właśnie w takim momencie ale chciałam abyście podali swoje propozycję w komentarzach kto mógł porwać Katrine. Mam nadzieję że podobał wam się rozdział, ponieważ bardzo długo nad nim pracowałam, lecz moim zdaniem i tak mi nie wyszedł najlepiej. Pisałam go 5 razy i te 4 poprzednie próby były jeszcze gorszę. Zapraszam do komentowania ♥

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 5-Gdzie jedziemy?

Nagle spojrzałam na zegarek i zobaczyłam godzinę 3:30. O Fuck już strasznie późno. Wskazałam palcem na zegarek a Louis popatrzył w tym kierunku.
-Zanieść cię do łóżka?-powiedział przytulając się do mnie.
-Jakbyś mógł.-powiedziałam, ale wiedziałam że się zgodzi. Zaniósł mnie na rękach do mojego pokoju i położył na łóżku. Zdjął koszulkę i spodnie, więc został w samych bokserkach. Matko za to że jest taki piękny powinni go skazać na śmierć. Ja zdjęłam bluzkę i spodnie, zostałam tylko w staniku i majtkach. Ułożył się koło mnie a ja się w niego wtuliłam. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Kurde jak ja żyłam bez niego, aha no tak, sama i smutna. Po 30 minutach zasnęłam wtulona w jego seksowne ciało.

KURWA KATRINA! CO TY PIERDOLISZ? No dobra, dobra kochasz go a on ciebie, ale seksowne ciało?! THE FUCK?! Chodź nie można powiedzieć że jest prządki bo jest bardzo przystojny. DOBRA KATRINA USPOKÓJ SIĘ!
Obudziłam się o 10. Koło mnie nie było Lou. Na jego poduszce był list i małe pudełko. Najpierw przeczytałam list.
*Witam śpiącą królewnę. Zaplanowałem na dziś kilka rzeczy aby porobić coś innego niż picie kaka razem na schodach. Ogólnie mam dla ciebie dwa prezenty jeden jest w pudełku a o drugim nie powiem.
PS. Na dole czekają na ciebie naleśniki :3*
Słodkie z jego strony że zaplanował coś dla nas. Mam dość siedzenia w tym domu więc wycieczka mi dobrze zrobi. I chyba wróci mi apetyt przez te jego naleśniki. Postanowiłam otworzyć pudełko a tam był bransoletka a przy niej wisiorek w kształcie serduszka, na wisiorku było również napisane "K+L". To takie słodkie! No nic ubrałam się w czarne krótkie spodenki i luźną bluzkę na ramkach z dużym dekoltem pod to sportowy stanik. Uczesałam włosy w kucyka i założyłam okulary kujonki. Ostatnie co zostało to ubranie moich czarnych conversów. Zbiegłam na dół i zobaczyłam Louisa który robił coś w kuchni. Zawisłam mu na karku i pocałowałam go.
-Hej-powiedziałam z dużym uśmiechem na twarzy.
-Hej. Widzę że ktoś tu jest radosny.-powiedział obracając się w moją stronę i obejmując mnie w pasie.
-Bardzo-powiedziałam z uśmiechem.
-Aha i gdzie te obiecane naleśniki?-spytałam się ze śmiechem.
-A podobno anorektyczki mało jedzą-zaśmiał się
-Jak widać one nie mają dla kogo się zmieniać-ucałowałam go.
-Hah, są na stole-powiedział z uśmiechem
-Dzięki-odpowiedziałam kiedy siadałam przed stołem.
Zjadłam chyba 6 naleśników z Nutellą. Były pyszne. Chyba 1 raz tyle zjadłam. Ale jak się powstrzymać od jadzenia takich pyszności. Ten chłopak mnie zmienia na lepsze. Będę mu za to długo dziękować.
Usiadłam na blacie i wypiłam przyszykowaną kawę. Brunet podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Aha i strasznie ci dziękuje za bransoletkę. Jest śliczna.-powiedziałam i go mocno przytuliłam.
-Proszę-powiedział uśmiechając się. W tym momencie zaczęliśmy się całować. Jak ja kocham jak jego usta spotykają się z moimi, to takie słodkie.
-No to co jedziemy?-powiedział zakładając czarne Vansy.
-Jasne. Powiesz mi gdzie?-zapytałam biorąc telefon z półki.
-Zobaczysz to niespodzianka.-powiedział śmiejąc się. Jak ja nie lubię czegoś nie wiedzieć. Jestem typem osoby która musi wiedzieć wszystko. Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do jego czarnego mini. Jechaliśmy z 3 godziny, ciągle się śmialiśmy i gadaliśmy o bzdurach. Gdy dojechaliśmy na miejsce zobaczyłam że to jest plaża, a raczej miasteczko mieszczące się przy morzu. Zrobił mi mega niespodziankę. Splotliśmy nasze ręce i poszliśmy do budki z lodami. Przez tego faceta zaczęłam normalnie jeść! CO ON BÓG?! Po lodach wybraliśmy się na plażę.

Ja leżałam na jego kolanach a on siedział. Gadaliśmy, całowaliśmy się, przytulaliśmy i śmialiśmy. Dzień idealny!  No niestety coś jednak ten dzień musi popsuć. Nagle do Louisa podbiegła jakaś dziewczyna z kartką i długopisem.
-HEJ!-wykrzyczała tak że mi chyba uszy zwiędły.
-Hej-powiedział Lou z uśmiechem. THE FUCK?! O co kurwa tu chodzi?!
-MOŻESZ DAĆ MI AUTOGRAF?-zapytała a ja myślałam że zaraz ona zemdleje na jego widok.
-Jasne-powiedział i podpisał się na jej kartce. Dziewczyna odbiegła a ja sądziłam że zaraz się wywali. Wtedy mnie olśniło. To ten głos! Ten głos słyszałam w tej piosence! To była piosenka tych no... jak oni mieli... ONE DIRECTION! Aaaaa to dlatego podejrzanie mi brzmiało imię Louis Tomlinson. Czyli mój niby chłopak jest super sławny. Dla mnie w porządku.
-Sorry-powiedział i mnie pocałował.
-Spoko, nic się nie stało-powiedziałam uśmiechając się.
-Nic się nie stało bo dopiero teraz sobie uświadomiłam że grasz w One Direction.-powiedziałam śmiejąc się.
-Nie dziwie się jeśli 5 lat siedziałam tylko w domu i nie miałam kontaktu z ludźmi.-powiedziałam.
-Ale obiecuję ci że już nikt nam nie przerwie-powiedział całując mnie. Mówiłam już że jest piękny, ach chyba się powtarzam. Siedzieliśmy sobie tak przez dwie godziny. Postanowiliśmy w końcu że już pora wracać. Wsiedliśmy do auta i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Po godzinie śmiania się i gadania byliśmy na miejscu. Przekroczyliśmy próg mojego domu. Była już 23 więc postanowiłam iść spać. Rozebrałam się i założyłam krótkie spodenki dresowe i tak bardzo luźną bluzkę że było widać mi mój czarny stanik. Ułożyłam się do łóżka. Po 10 min przyszedł Lou, zdjął spodnie oraz bluzkę, można powiedzieć że był w samych bokserkach. Położył się obok mnie a ja się w niego wtuliłam, dał mi całusa w czoło i powiedział dobranoc. Zasnęłam po 20 minutach.



Tak oto jest 5 rozdział. Mam nadzieję że się podoba. Bardzo przepraszam za wszystkie błędy :/. Jutro znów nowy rozdział.

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 4-Znów to samo.

-To co, powiesz mi jak tu się znalazłam do cholery?-zapytałam i oderwałam nasze usta od siebie lecz nasze głowy nadal były blisko.
-Gdy szliśmy ktoś cię postrzelił w brzuch. Tak tu się znalazłaś i leżysz tu od 2 dni.-powiedział głascząc mój policzek. Od razu wiedziałam że to Simon. Miałam ochotę z tond wyjść i go zapierdolić. Jak coś zrobi Lou to go kurwa zapierdole że pójdę siedzieć.
-Kiedy z tąd wyjdę?-zapytałam z łzami w oczach lecz nie dałam im spłynąć.
-Chyba nawet dzisiaj-powiedział całując mnie czule w czoło. Naglę weszła pielęgniarka. Szybko zeszłam z kolan bruneta i położyłam się na łóżku. Chyba nas nie zauważyła ponieważ bardzo szybko się normalnie położyłam.
-Przepraszam-powiedziałam nieśmiało.
-Tak?-zapytała podchodząc do mnie.
-Kiedy wyjdę?-zapytałam
-Dziś. Musi pani tylko to podpisać.-podała mi jakieś papiery. Szybko przeczytałam i podpisałam.
-Dobrze. Tam są pani rzeczy.-powiedziała i wskazała na pokój obok. Weszłam tam i zobaczyłam rzeczy które przyniósł mi Loui. Uszykował mi czarne rurki, biały podkoszulek i dżinsową koszulę. Gdy byłam w samej bieliźnie wszedł brunet. Obią mnie od tyłu.
-Wiesz że jesteś bardzo chuda?-powiedział po cichu gdy patrzeliśmy w moje odbicie w lustrze. Jak ja mogę się mu przyznać że mam anorekcje? Ja się boję. Ogólnie jak mam bluzkę to tego nie widać.
-Nie mogę ci powiedzieć-powiedziałam a z moich oczu spłynęły.
-Dlaczego?-szepnął mi do ucha.
-Bo odejdziesz-powiedziałam ze łzami w oczach. Odwrócił mnie do siebie i przytulił. Głaskał moją głowę. Przy nim czułam się bezpiecznie. Zabiłabym się gdyby odszedł. Najważniejsza osoba w moim życiu odejdzie jak się o tym dowie. Ale też może zostać i mi pomóc. Ja się tak boje.
-Nigdy cię nie zostawię.-powiedział do mojego ucha.
-Nie mogę. Boje się.-powiedziałam ze łzami. On mnie zostawi! Ja tego nie chce! W mojej głowie rozgrywał się istny chaos. Nie wiedziałam co myśleć. Powiedzieć czy nie? A jak powiedzieć to jak?! Ja kurwa nie mogę.
-Przepraszam.-powiedziałam i zaczęłam się ubierać. Ja nie mogę zbyt się boję że go stracę. Ubrałam przyszykowane rzeczy i rozczesałam włosy. Wzięłam torbę i wyszłam. Chyba nawet nikt mnie nie zauważył. Niestety wyszłam już bez Louisa.
-Czemu ty kurwa to zrobiłaś?-powiedziałam do siebie po cichu gdy siedziałam sama na ławce w parku cały czas płacząc. Wyjęłam telefon i napisałam wiadomość "Przepraszam" i wysłałam do bruneta. Gdy ją wysłałam rozryczałam się jak małe dziecko. Zdjęłam kujonki aby mi nie przeszkadzały w ocieraniu łez. Ruszyłam do domu. Gdy tylko weszłam do mieszkania wzięłam kartkę i długopis. I napisałam to co czułam.
*Przepraszam cię. Ja nie umiem tak żyć. Boje się że cię stracę. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Nikt nigdy mną się nie zaopiekował tak jak ty. Zbyt cie kocham. Nie chce popełniać tego samego błędu co moja mama. Mój tata ją zdradzał a on go za mocno kochała i nie mogła się z nim rozstać. Gdy on ją porzucił popadła w depresję. Wiem że obiecałam ci nie robić głupstw ale mam w genach to że za mocno kocham. Proszę cię nie wiń siebie. To wszystko przez niego. Przez niego zaczęłam się ciąć, głodzić i nie umiałam normalnie funkcjonować. Dziękuje ci za wszystko co zrobiłeś. Zawsze cię kochałam i kochać będę. Przepraszam Louis*
W tym momencie wzięłam w dłoń tą zasraną żyletkę. Zadzwoniłam do Lou.
-Proszę przyjedź-powiedziałam szlochając.
-Dobrze zaraz będę.-powiedział i się rozłączył. Dopisałam tylko w rogu kartki "Kocham Cię". Przecięłam żyły jak najmocniej. Wszystko aby już zginąć. Zakrwawioną żyletkę położyłam obok listu. Louis wtedy wszedł. Przeczytał list i się rozpłakał.
-Czemu to kurwa zrobiłaś?-wykrzyczał. Wziął telefon i zadzwonił po karetkę.
-Proszę cię nie umieraj. Proszę.-powiedział do mnie.
Nie pamiętam co było dalej. Obudziłam się w szpitalu. Zobaczyłam że leży na mnie list. Otworzyłam i przeczytałam.
*Mam nadzieje że to przeczytasz. Nie możesz mi tego zrobić. Ja cię zbyt kocham. Cokolwiek by z tobą było ja ci pomogę, nawet jak masz raka, anoreksje czy cokolwiek innego to będę przy tobie. Każdego kto cię spróbuję skrzywdzić zabiję. Ja będę czekał w szpitalu dopóki się nie obudzisz albo nie powiedzą mi że umarłaś. Ja cię kocham.
Louis*
Poryczałam się. Zaznaczyłam tylko słowo "anorekcja" i dopisałam na dolę "przepraszam że nie chciałam ci powiedzieć". Akurat przechodziła pani.
-Przepraszam-powiedziałam.
-Tak? W czym mogę pomóc?-powiedziała miłym głosem.
-Czy może pani dać tą kartkę chłopakowi z niebieskimi oczami i brązowymi włosami z grzywką? Ma na imię Louis.-zapytałam i podałam jej kartkę.
-Oczywiście-powiedziała i wyszła.
Spojrzałam na swoje ręce. Były całe w bandażach. Boje się że to do mnie wróci. Oby nie. Po 10 minutach przyszedł na salę Louis. Usiadł koło mnie i patrzył w moje oczy.
-Czemu mi nie chciałaś powiedzieć-zapytał
-Bałam się. Bałam się że stracę najważniejszą osobę w moim życiu.-powiedziałam z łzami w oczach. Czemu ja kurwa nie umiem udawać silnej? On tylko mnie przytulił i powiedział.
-Proszę, już nigdy więcej.-powiedział tuląc mnie.Pocałował mnie bardzo namiętnie.
-Przepraszam cię Louis.-powiedziałam i stykaliśmy się czołami. On znów mnie pocałował. Jak to możliwe że zwykła wymiana śliny może być tak przyjemna? Przez to nauczyłam się że nie warto umierać jak ma się kogoś bliskiego, kogoś kogo się kocha. Po tym dużo gadaliśmy. Następnego dnia wyszłam ze szpitala. Wróciliśmy oboje do domu, a Louis zrobił kakao. Oczywiście usiedliśmy na schodach, tylko że teraz ja siedziałam na nim i się całowaliśmy. Czy w końcu znalazłam szczęście? Nie wiem przekonam się.



Witam już w 4 rozdziale opowieści. Mam nadzieję że będziecie płakać jak moja przyjaciółka której to wysłałam przed publikacją. Zapraszam do komentowania :)

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 3-To on!

-Leć na gore!-powiedziałam szeptem. Brunet wykonał polecenie i pobiegł na górę. Ja podeszła spokojna do drzwi i je otworzyłam. O KURWA! Tak to on.
-No witaj Katrino-powiedział ze swoim uśmieszkiem.
-Co ty tu robisz Simon?-powiedziałam
-No to co poukładałaś sobie życie.-powiedział patrząc na mój dom.
-No bez ciebie jest mi o wiele lepiej-powiedziałam z pogardą w oczach.
-Ty suko myślisz że ci się uda mnie pozbyć-powiedział to przyduszając mnie do ściany.
-Ty skończona kurwo!- powiedział i rzucił mną o ścianę i kopnął w brzuch. Patrzył z uśmiechem jak cierpię, krwawię i płaczę. Nagle przybiegł Louis który chciał mi pomóc lecz pierwsze co to chciał aby ten dupek opuścił mój dom.
-Kurwa. A ty kto nowy kochaś?-powiedział patrząc na Lou.
-To już kurwa nie twoja sprawa a ty spierdalaj.-powiedział ze złością w głosie.
 -Dobrze. A z tobą Katrina rozprawie się później.- powiedział z tym swoim uśmiechem i wyszedł. Simon opuścił pomieszczenie a brunet podbiegł do mnie i mnie przytulił.
-Dzwonię po pogotowie-powiedział sięgając po telefon.
-Nie proszę!-powiedziałam wstając i łapiąc jego rękę.
-Na pewno?-zapytał zbliżając się do mnie bardzo blisko blisko.
-Tak-powiedziałam przytulając go. Wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Zdjął koszulkę i położył się obok mnie. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało i zaczęłam płakać. On głaskał mnie po głowie.
-Kto to był?-zapytał z troską w głosie.
-Simon. Mój były chłopak. Gdy byliśmy razem ciągle mnie bił więc z nim zerwałam. Po tym zaczął mnie prześladować i chciał mnie zabić. Poszedł do więzienia na 3 lata za prześladowanie i bicie. Teraz powrócił i chcę abym jak najwięcej cierpiała.-powiedziałam za z moich oczu spłynęło kilka łez. Brunet pocałował mnie w czoło.
 -Nie dam cię skrzywdzić-powiedział patrząc mi głęboko w oczy.
-Dziękuje ci-powiedziałam patrząc w jego oczy. Zaczął mnie namiętnie całować. To było takie przyjemne. Nigdy wcześniej nie znałam tego uczucia. On był inny od reszty ludzi. Mu podobają się moje włosy, nie przeraziło go to że się cięłam tylko mi współczuł. On mnie pocieszał i przytulał gdy tego potrzebowałam najbardziej. Zasnęłam wtulona w jego ciało a on mnie przytulał. W takim samym ułożeniu ciał wstałam. Kompletnie nie chciałam uwalniać się z jego objęć. W końcu udało mi się przełamać i wstałam. Ruszyłam do szafy i wybrałam szarą bluzę nie zapinaną z napisem "New York" i czarne krótkie spodenki. Powolnym krokiem ruszyłam do łazienki tam zrobiłam sobie kotkę i założyłam kujonki. Zeszłam do kuchni i zrobiłam kanapkę z masłem i jajecznicę. Zjadłam przyszykowane danie i stałam na środku pokoju ponieważ pisałam wiadomość. Nagle ktoś mnie objął od tyłu, gdy odwróciłam twarz zobaczyłam śmiejącego się Lou i dałam mu całusa.
-Zrobiłam ci kanapkę-powiedziałam i wskazałam na potrawę leżącą na talerzu.
-Nie musiałaś-powiedział patrząc w moje czarne oczy.
-Ale chciałam-powiedziałam patrząc w jego niebieskie oczka. Za taką piękność do więzienia się powinno iść! Brunet podszedł do blatu gdzie leżało jedzenie, zjadł to co przygotowałam. Podeszłam do niego. Odwrócił się do mnie objął.
-Chcesz iść się przejść?-zapytał trzymając rękę na moim poliku.
-Z tobą zawsze-powiedziałam z uśmiechem. Ubraliśmy buty i wyszliśmy. Ja osobiście ubrałam czarne conversy za kostkę. Ruszyliśmy spokojnie trzymając się za rękę. Nagle usłyszałam za sobą huk i chyba zemdlałam. Obudziłam się w szpitalu. Loui przytulał mnie i leżał na moim brzuchu. Gdy go zobaczyłam lekki uśmiech zagościł na mej twarzy. Po chwili brunet się obudził.
 -Katrina!-powiedział i mnie przytuliły jak najmocniej.
-A mogę wiedzieć jak tu trafiłam?-zapytałam nadal go tuląc.
-A mogę cię przed tym o coś prosić?-zapytał
-Tak-odpowiedziałam
-Pocałuj mnie-powiedział i zbliżył swoją twarz bardzo blisko mojej.
-Dobrze-powiedziałam i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Moje ręce trafiły na jego głowę i dotykały jego gęstych włosów. Jego ręce powędrowały na moje biodra bardzo blisko mojej pupy. Oczywiście jakimś sposobem po chwili znalazłam się na jego kolanach. Ejjj, czy my jesteśmy parą? Kurde to ja sypiam, całuje się i obściskuje z facetem który nawet nie jest moim chłopakiem?

Na pewno jest twoim chłopakiem! Oj Mieciu co ty wiesz o związkach? A ty ile wiesz? To twój 1 chłopak i chyba jedyny człowiek z jakim gadasz! Oj Mieciu przymknij ryj bo wkurwiasz tak troszkę! Mówię prawdę Kat

-To co, powiesz mi jak tu się znalazłam do cholery?-zapytałam i oderwałam nasze usta od siebie lecz nasze głowy nadal były blisko.

Tak to już 3 rozdział. Mam nadzieję że się podobało ponieważ się bardzo starałam. Zapraszam do komentowania ;)

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 2-Po co ja to robiłam?

-Hej. Co ci się stało w ręce.- popatrzył z troską na moje zakrwawione nadgarstki. No to Katrina jesteś skończona! Wszystkim którym mówiłam skąd to jest to już nigdy więcej się nie odezwali. Dlatego nie mam nikogo! Tylko kurwa siedzę sama w tym zasranym mieszkaniu i nic nie robię. Do oczu napłynęły mi łzy, lecz nie dałam im się ujawnić.
- To tylko kot mnie podrapał - skłamałam.
- Kot którego nie masz? - powiedział z troską w głosie. No to brawo, trzeba było kupić kota! Łatwiej by było.
- Yyyyyy - za jąkałam się a po moim poliku zleciała łza. Jedyne co zrobił to mnie przytulił. Ja się w niego wtuliłam i położyłam głowę w głębieniu jego szyi. Rozpłakałam się. Moje oczy były całe czerwone.
- Może lepiej już pójdziesz?-wyjąkałam. Nie lubię jak ktoś patrzy jak płaczę.
- Nigdy nie zostawię cię tak!- powiedział z troską. Na mojej twarzy zawitał mały uśmiech. Jeszcze nigdy nikt się mną tak nie przejmował.
- Zrobię ci coś ciepłego i pogadamy- powiedział
- OK. W drugiej szufladzie obok zlewu jest kakao a w trzeciej herbata.-oznajmiłam puszczając go. Wyszedł z pokoju i ruszył do kuchni. Po 5 min wrócił z gorącym kakaem. Chciał usiąść na kanapie lecz wzięłam go za rękę i zaprowadziłam na schody. Ja usiadłam po prawej stronie a on po lewej, siedzieliśmy na tym samym stopniu ze splątanymi ze sobą nogami. Napiłam się trochę gorącej cieczy i odłożyłam ją na stopień wyżej.
- Opowiesz jak to się stało - zapytał z troską.

Katrina powiedz mu o tym może ON jest inny?! Mieciu wiesz że ja się boje. Ale no ja tak ładnie proszę! No dobra Mieciu ale jak się nie uda będzie na ciebie!

 Z moich oczu wyleciało kilka sporych łez, nabrałam powietrza do płuc i zaczęłam opowiadać.
- No więc zaczęło się to już w przedszkolu. Byłam wyśmiewania i zadręczana. Nikt mnie nie lubił. Zawsze wolałam siedzieć sobie po cichu i coś pisać w notesie lub czytać książki. Lecz jeszcze wtedy głupia ja myślałam że w nowej szkole będzie inaczej. No niestety. Zawsze siedziałam sama, bez nikogo. Na przerwach chowałam się w łazience i płakałam po cichu. Nigdy nie miałam pary a na wycieczki się nie wybierałam. Ciąć się zaczęłam w 1 gimnazjum wtedy umarłam moja mama. Popełniła samobójstwo na moich oczach. Pamiętam że wzięła pistolet powiedziała: kocham cię. I szczeliła sobie w głowę. Nie mogłam w to uwierzyć. Stałam tam jak wryta i płakałam. Wtedy zaczęłam nosić bransoletki aby nie było widać moich szpetnych rąk całych od krwi. Bardzo często udawałem szczęśliwą chodź w środku miałam ochotę się zabić. Jedyne co mnie od tego powstrzymywało to myśl że kiedyś znajdę osobę która mnie zrozumie. Zrozumie przyczyny tych wszystkich ran! Do tej pory jestem taka cicha i mało mówiąca. Nie lubię przebywać obok ludzi, boje się że znów mnie zranią. A ja tego tak nie chce, nie chce więcej tych ran! Ja po prostu szukam pomocy.*
 W tym momencie się popłakałam. Z jego oczu spływały pojedyncze łzy. Przytulił mnie bardzo mocno a ja się w niego wtuliłam. Przy nim czułam się bezpieczna i swobodnie. Wziął mnie na swoje ręce i zaniósł do łóżka. Położył mnie i sam się położył blisko mnie. Znów się w niego wtuliłam jak w pluszowego misia. On był inny. Normalny człowiek już dawno by mnie zostawił. Ale on nie. Tylko się mną zaopiekował. Ja patrzyłam w jego piękne, niebieskie oczy a on w moje załzawione. Kciukiem gładził mój polik.
- Dziękuje ci - powiedziałam po cichu, można powiedzieć że szeptem
- Ale za co? - powiedział nie przestając patrzeć w moje oczy i gładzić polika.
- Za to że jesteś - powiedziałam i się w niego wtuliłam. On przytulił mnie jeszcze mocniej. Głaskał mnie po głowie a ja splątałam nasze nogi. Czułam się wspaniale! Czekaj, czekaj... Katrina! Ty się obściskujesz z CHŁOPAKIEM!? Co się ze mną dzieje?! Kat uspokój się to normalne! Ale Mieciu ja nie wiem co robić? No kurde co ja twój rozum?! TAK! Aha...No to leż tak dalej! Po jakiś 20 min zasnęłam. Taaa zasnęłam w objęciach ślicznego, czułego i troskliwego chłopaka. Ejj to dobrze czy źle? Obudziłam się o 8. Nadal byłam wtulony w jego ciepłe ciało. Wyszłam z niechęcią z łóżka i ubrałam szare leginsy i biały podkoszulek z czarnym napisem "Hi!". Poczłapałam do łazienki tam zrobiłam sobie kucyka i ubrałam okulary. Włączyłam radio i zaczęłam smażyć pyszne naleśniki. Napiekłam ich 6 a 2 zjadłam. Ogólnie bardzo mało jem. Przeciętnie spożywam 1 posiłek dziennie. Jak na mnie to dużo zjadłam. Usiadłam po turecku na blacie kuchennym i grzebałam w telefonie. Nagle wszedł Louis. Miał jeszcze bardziej nieułożone włosy niż wcześniej. Podszedł do mnie i dał mi causa w czoło, ponieważ myślał że go nie zauważyłam. Na mojej twarzy zawitał mały uśmiech.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem.
- Hej - powiedział z uśmiechem który odsłonił jego cudne białe zęby. Usiadł koło mnie na blacie i zjadł naleśniki którego zrobiłam.
- Pyszne! -powiedział z kawałkami jedzenia w ustach i wielkim uśmiechem.
- Dzięki - Powiedziałam śmiejąc się.
- Odważna jesteś - powiedział przytulając mnie.
- Dlaczego? - zapytałam
- Bo to wszystko przeżyłaś - powiedział uśmiechając się. Odwzajemniłam uśmiech i wtuliłam się w niego. Gdy obejmuje jego ciało jestem tak bardzo szczęśliwa.
- Ja cię nie zostawię. Przysięgam. - powiedział całując mnie namiętnie w usta. THE FUUUCK?! Katrina ty CAŁUJESZ chłopaka! Od kiedy?! Resztę dnia przegadaliśmy. Była już 2 w nocy.
-Kurde już 2 w nocy-powiedziałam
-To może ja już pójdę?-zapytał, ale jego oczy mówią że nie chce iść.
-Nie ma mowy, nie pójdziesz tak późno do domu. Zostaniesz u mnie-powiedziałam z uśmiechem
-Ale nie mam piżamy-powiedział z uśmiechem zbliżając się do mnie bardzo blisko.
-Coś się wymyśli-powiedziałam z uśmiechem.
-Nie mam wyboru, nie?-zapytał z uśmiechem który pokazał jego ząbki.
-Nie-powiedziałam z jeszcze większym uśmiechem. Zbliżyliśmy się jeszcze więcej do siebie. Patrzył w moje ciemne oczy i po chwili złączył nasze usta w pocałunek. Nagle ktoś pukał w drzwi. Fuck! To znów on!
-Leć na górę!-powiedziałam szeptem. Brunet wykonał polecenie i pobiegł na górę. Ja podeszła spokojna do drzwi i je otworzyłam. O KURWA! Tak to on.

Hej. To już mój 2 rozdział. Mam nadzieje że się spodobało. Jeśli ci się podoba i czytasz bloga-skomentuj. Dziękuje ♥

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 1- Jak ja mam to powiedzieć?

Otworzyłam zaspane oczy. Pomacałam półkę obok łóżka w poszukiwaniu telefonu który wydawał z siebie głośne dźwięki. Wyłączyłam urządzenie i powiedziałam do siebie po cichu.
-No Katrina znów trzeba założyć ten sztuczny uśmiech na twarz i udawać szczęśliwą. Nie lubiłam przebywać obok ludzi. Gdy byłam mała ciągle mnie krytykowano i nie lubiano. Niestety zwracam na siebie uwagę przez moje długie różowe włosy. Większość ludzi uważa że posiadanie nie podstawowego koloru włosów jest dziwne i nie normalne. Ruszyłam powolnym krokiem do szafy. Wyjęłam z niej czarną sukienkę do połowy ud. Po ubraniu wybranych rzeczy poszłam do toalety, po drodze włączyłam radio które było w kuchni. Leciała śliczna piosenka pt ,,Story Of My Life". Po wejściu do łazienki stanęłam przed lustrem i wyjęłam szczotkę z szuflady.
Rozczesałam swoje długie włosy i uczesałam je w warkocza zostawiając grzywkę na bok. Ostatnie co mi zostało to założenie kujonek (okularów). Chwyciłam torebkę, założyłam czarne szpilki i ruszyłam do pracy w kawiarni którą dostałam niedawno. Byłam już przy przystanku gdy nagle ktoś na mnie wpadł. Odrazu poleciałam do kałuży za mną. Facet zaczął się ze mnie naśmiewać. Łzy mi zebrały w oczach, nie dlatego bo ubranie jest mokre i brudne tylko przypomniałam sobie jak kiedyś wszyscy się ze mnie tak śmiali, to na serio bolało. Wstałam i poszłam pieszo do pracy.
Nagle przybiegł do mnie chłopak. Miał piękne niebieskie oczy, brązowe, rozmierzwione włosy z grzywką na bok. Podszedł do mnie trzymając w ręku moją torbę.
- Czy to twoja torebka?- zapytał uśmiechając się do mnie.
-Yyyyy...-za jąkałam się bo zapatrzyłam byłam w jego oczy.
-To znaczy tak to moja torba-wypowiedziałam po cichu ze łzami w oczach. Oddał mi zgubę i popatrzył na moje brudne i mokre ubranie. Zrobiło mi się strasznie głupio.
 - Mogę wiedzieć co ci się stało?- zapytał się z troską w oczach.
- Nic tylko wpadłam do kałuży bo wpadłam na kogoś- powiedziałam zawstydzona jak wyglądam. Nagle przyszedł mocny wiatr i zrobiło mi się strasznie zimno, z tego powodu zaczęłam się trząść.
 - Może chcesz moją kurtkę?- Zapytał z jeszcze większą troską. Słyszałam coś w jego głosie, gdzieś go już słyszałam tylko nie wiem gdzie. Pokiwałam jedynie głową na tak. Wdał mi swoją kurtkę i się do mnie uśmiechną. Nagle zaczął padać deszcz. Pobiegliśmy we dwójkę pod budynek aby się schronić przed zjawiskiem pogodowym. Usiedliśmy na schodach które prowadziły do drzwi wejściowych jakiegoś bloku. Bardzo długo gadaliśmy i nawet zaczęłam się śmiać co u mnie jest rzadkie.
-A tak wole mam na imię Louis.-przedstawił się
-A ja Katrina- powiedziałam z nieśmiałym uśmiechem na twarzy.
- Masz piękne włosy-powiedział kierując wzrok na mojego warkocza na bok.
- Bardzo ci dziękuje- powiedziałam z uśmiechem. Przestał padać deszcz a ja już nie chciałam iść do pracy, ponieważ jest już 15.
- Może cię odprowadzę- powiedział z uśmiechem
-Jeśli to nie problem,to czemu nie- odpowiedziałam No i ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania. Bardzo dużo się śmiałam. On był inny, nie miał nic do moich włosów, wręcz mu się podobały! Przy nim się zaczęłam uśmiechać i przestałam myśleć o wszystkim innym. Nie znałam do tej pory tego uczucia szczęścia. To był takie dziwne. Czułam że mu mogę powiedzieć wszystko a ob tego nie wyśmieje. Dawał mi poczucie szczęścia. Dotarliśmy pod moje mieszkanie.
- Chcesz wejść - powiedziałam z uśmiechem
- Jasne-powiedział pokazując swoje cudne białe ząbki. CO?! Od kiedy ja gadam że ktoś jest ładny?! I nigdy nie byłam taka otwarta i szczęśliwa.
Ochhhhh... Katrina ty się zakochałaś kobieto! Kurde Mieciu to nie realne! Kiedyś cię wyrzucę z mojej głowy! Ale nie cofniesz tego że się zakochałaś. Oj Mieciu przymknij się!
Weszliśmy do środka. Jak dobrze że wczoraj zrobiłam porządek.
- Ładnie tu masz - powiedział. Z skądś znam ten jego głos ale nie mogę sobie przypomnieć z skąd.
- Dziękuje. Masz coś przeciwko gdybym poszła się przebrać?-zapytałam ze wstydem.
-Czemu pytasz? To twój dom więc możesz-powiedział z tym swoim zniewalającym uśmiechem zbliżając się do mnie na niebezpieczną odległość. Byliśmy tylko 10 cm od pocałunku. Przełknęłam głośno ślinę i powiedziałam:
- To ja idę się przebrać- powiedziałam idąc szybko do pokoju a on usiadł na kanapie. Kurwa Katrina ty wszystko umiesz spierdolić! Nie zdziwię się jak nie będzie chciał z tobą gadać ty suko! Umiesz kurwa tylko spierdolić do swojego pokoju! Przebrałam się w ciemne jeansy i czarny podkoszulek. Włosy jedynie związałam w kucyka zostawiając oczywiście grzywnę na bok. Koniecznie musiałam założyć bransoletkę. Gdyby zobaczył te wszystkie rany na nadgarstkach pomyślał że jestem psychiczna. Te wszystkie czerwone kreski na ręce to wszystkie złe wspomnienia. Musiałam je zakryć. Kurwa! Bransoletki są w salonie! Musisz iść tak.
- Hej- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem przysiadając się do niego na kremową sofę.
-Hej. Co ci się stało w ręce.- popatrzył z troską na moje zakrwawione nadgarstki. No to Katrina jesteś skończona! Wszystkim którym mówiłam z skąd to jest to już nigdy więcej się nie odezwali. Dlatego nie mam nikogo! Tylko kurwa siedzę sama w tym zasranym mieszkaniu i nic nie robię. Do oczu napłynęły mi łzy, lecz nie dałam im się ujawnić.



Mój pierwszy post na tym blogu. 
Fabuła mówi o dziewczynie która przeżyła bardzo dużo w swoim życiu. Naglę na swojej drodze spotyka chłopaka. Czy on zmieni ją nieśmiałej i smutnej 20-latki w wesołą i uśmiechniętą dziewczynę? Zobaczymy.
Mieciu-podświadomość Kat z którą rozmawia jak nie wie co robić lub jest zakłopotana.
Mam  nadzieje że się podoba ;)